piątek, 27 maja 2016

하나, 둘, 셋 (jeden, dwa, trzy) - Rozdział 6

A/N: Więc... no siema! xD
Znowu długa nieobecność xD Wybaczcie :D
Rozdział niezbyt długi ale również nie przesadnie krótki... taki średni (808 słów) :D
No nic miłego czytania 8D




Rozdział 6


             Po tym incydencie w toalecie, postanowiliśmy, że dowiemy się wszystkiego na temat tego całego gangu, którego niestety znam. Za to Mia stwierdziła, iż tego czynu dokonał nasz sąsiad, ponieważ podrywał ją ostatnio. Poza tym czemu oskarża tylko go jak podrywa ją połowa naszej uczelni? Nigdy chyba jej do końca nie zrozumiem. W każdym bądź razie przeszukaliśmy całe mieszkanie i co odkryliśmy? A więc kamer było o wiele więcej. Co dziwne tylko w sypialni Mii było ich tylko dwie. U mnie cały pokój był nagrywany, co do jednego milimetra. Prawdę mówiąc nie przeraża mnie to, ponieważ to było wiadome. Za to Mia zachowuję się co najmniej dziwnie. Co chwila rozgląda się niczym nadpobudliwe zwierzątko co z jednej strony jest bardzo urocze. 
              - Dae, a jeśli to ten gang? - spytała, patrząc prosto w moje oczy. Westchnąłem ciężko. 
              - Nie martw się. Nie dam cię skrzywdzić - posłałem jej lekki uśmiech. - Jednakże musimy dowiedzieć się kto to zrobił i po co. Co ty na to aby pobawić się w detektywów? - poczochrałem jej włosy. Na co warknęła, uderzając mnie w ramię. 
               - Głupi jesteś. A to ja czytam jikooka! - powiedziała ze śmiechem. Prawdę mówiąc, nawet nie wiem co to takiego jest, ale skoro według niej to dziwne to się zgadzam. 
               - Nie wnikam. Słuchaj, nie masz co się bać. Poza tym niedługo ma przyjechać ten twój przyjaciel -  rzekłem, wstając z kanapy. Czułem ogarniające mnie zmęczenie. Nie wyspałem się zbytnio, do tego jeszcze ten tres. Jednak poradzę sobie z tym. Poza tym nie powinienem martwić Mii moim stanem zdrowotnym, bo bidulka po tym wszystkim by padła. Co jak co, ale tego nie chcę. Z lekkim uśmiechem na ustach, rzuciłem się na łóżko. Mimo wszystko muszę odpocząć, chociaż minutkę. Przymknąłem oczy, wtulając się w poduszkę. Nie wiele mi trzeba było czasu, aby zasnąć. 

             Leżę wtulony w jakieś ciepłe ciało. Jest mi tak przyjemnie, że nie chcę wstawiać. Nie chcę, aby to wszystko znikało. 
             - Kochanie, pora wstawać - usłyszałem, lekko zachrypnięty, męski głos. Niechętnie otworzyłem oczy. Uniosłem delikatnie głowę, a moim oczom ukazały się te pamiętne, śliczne oczęta. Zdziwiony chciałem coś powiedzieć, lecz jego ciepłe wargi mi w tym przeszkodziły. Nie potrafiłem się powstrzymać i oddałem się tej rozkoszy. Przymknąłem lekko oczy. Nie chciałem przerywać tej chwili, ale wszystkie złe wspomnienia uderzyły we mnie. Szybko odskoczyłem od chłopaka. Jae spojrzał się na mnie zaszokowany. - Coś się stało, karbie? - spytał patrząc prosto w moje oczy. 
            - Co się tutaj dzieję? - warknąłem na chłopaka, który tylko zmarszczył czoło. 
            - Znowu wróciły ci bóle głowy? Może powinniśmy udać się z tym do lekarza? Wiesz zaczyna mnie to martwić - rzucił wstając z łóżka. Gdy zobaczyłem chłopaka bardzo blisko mojej osoby, cofnąłem się o parę kroków. 
            - Wyjdź stąd! - krzyknąłem, uderzając chłopaka prosto w klatkę piersiową. Nie chcę go widzieć po tym wszystkim! Nagle w drzwiach pojawiła się Mia, z jakimś dzieckiem na ręku. 
            - Co się stało? Obudziliście Mika! - naskoczyła na nas. Co się tutaj dzieję?! Jakiego Mika?! Załamany i skołowany złapałem się za głowę. Mój wzrok leciał od Mii do Younga i tak w kółko. Czy to mój sen? 
            - Kto to Mike? - zapytałem, spoglądając na dziewczynę. Nagle jej wyraz twarzy diametralnie się zmienił ze złoć w zaszokowanie. 
            - Daehyunnie, czy ty się dobrze czujesz? Przecież Mike to dziecko Laury! - pisnęła szatynka. Dziecko Laury? To Laura ma dziecko?! Nagle wszytko zaczęło wokół wirować. 

            Nagle poczułem, przeszywające zimno. Gwałtownie otworzyłem oczy. Po chwili tego żałując, ponieważ poraziły mnie promienie słoneczne. Dlaczego nawiedził mnie akurat ten sen? Albo co on oznaczał?   
            - Za niecałe osiem godzin przyleć Luke! - zmarszczyłem brwi słysząc nagły krzyk mojej przyjaciółki. Ten Luke musiał być bardzo ważny, skoro tak zdziera głos. Mimo woli zaśmiałem się do swoich myśli. Nagle drzwi do mojego pokoju otworzyły się z hukiem. 
            - Wstawaj, leniu! Niedługo przyjecie mój przyszły chłopak! - krzyknęła rzucając we mnie jakoś szmatą. Przyszły chłopak? Oj Mia bierze się za podryw. 
            - Przyszły chłopak? A co jak ma dziewczynę?  - spytałem rozbawiony. 
            - Niedługo zobaczysz - odrzekła, uśmiechając się dziwacznie. Oh czyżby Mia miała plam na zarywanie do chłopaka? Biedaczek. Nie odezwałem się do dziewczyny, tylko wstałem z łóżka. Szatynka, tylko dziwnie poruszyła brwiami i wyszła z mojego pokoju. 
            - Muszę upiec ciastka! - mimowolnie zaśmiałem się z pisku przyjaciółki. Coś czuję, że ten chłopak poro zmieni w naszym życiu- tylko nie wiem czy na dobre czy na źle. Westchnąłem ciężko zakładając na siebie spodnie. Nie chciało mi się zakładać koszulki, dlatego od razu zszedłem na dół. Wszedłem do kuchni a tam co ujrzałem... GOTUJĄCĄ MIĘ! Poniekąd mówiła, że idzie zrobić ciastka, ale u niej to znaczy kupić je w sklepie. Niech ten chłopak częściej przyjeżdża! Dlaczego? Bo Mia genialnie gotuję i rzadko to robi! Ten cały Luke stał się właśnie moim idolem! Już chłopaka lubię!                
                   

wtorek, 10 maja 2016

하나, 둘, 셋 (jeden, dwa, trzy) - Rozdział 5

A/n: Co by tu powiedzieć? Przepraszać przepraszałam... Cóż chyba to na tyle xD
Żarcik~xD
Zaczynimy od początku tego co chciałam wam powiedzieć:
1. Według moich obliczeń i planów (jak to brzmi xD Nie bójcie się :D) to opowiadanie będzie miało około 20 rozdziałów, bądź trochę mniej... znaczy jeśli nie brać tych takich dodatkowych xD
2. Chcecie rozdział z perspektywy Younga? Bo mam napisany taki, ale jeśli nie chcecie to nie dodam go :P
3. Jeśli chodzi o te pytania do bohaterów (nie wiem czy wiecie, bo na blogosferze nie pisałam o tym xD) tutaj możecie, pod rozdziałem zostawić pytania do wszystkich bohaterów opowiadania, a także do mnie xD
4. Błagam nie zabijcie mnie, ale rozdziały nie wiem czy dam radę dodawać regularnie... wiecie nowa szkoła i te sprawy xD (podania muszę składać, kupić to i owo, więc... )
5. Przepraszam za tak krótki rozdział xD ( tylko 854 słów)





하나, 둘, 셋 (jeden, dwa, trzy) - Rozdział 5



                - Daehyunnie, wstawaj! No co za idiota... Rusz tą dupę, w tej chwili! - Poczułem mocne szarpnięcie. Podniosłem swoją obolałą głowę ze stołu. - No wstałeś! 
                - Wszystko mnie boli! - wymruczałem pod nosem. Westchnąłem ciężko, patrząc na swoją rozmówczynię. Nie wygląda zbyt dobrze. Jednak nie mam siły, aby ją o tym informować. Dzisiaj nie jestem w dobrym humorze, więc nie ma co na mnie liczyć. Jedyne co chcę to obudzić się z tego koszmaru. 
                 - Trzeba było nie pić i... spać w łóżku. Słuchaj mam pytanie, ale odpowiedz na nie szczerze, okej? - skinąłem głową na znak zgody. Jak ta kobieta ma jakieś pytanie... ta, można się wszystkiego spodziewać. Ostatnio jak miała jakieś pytanie do mnie to chodziło o jakieś operacje plastyczne. Szczerze to nawet nie pamiętam jak je nazwała. Tak czy siak jej pytania zazwyczaj są bezsensowne i.. szczerze to głupie. - Czy.. nie inaczej... co się wczoraj działo? Wiem, że to dziwnie brzmi, ale ja niczego nie pamiętam. A do tego, czuję się jakby to było coś ważnego. Nie wiem czemu, ale odkąd wstałam moje serce bije bardzo szybko, jest mi gorąco i czuję się jakbym chciała wymiotować, ale nie chce. Rozumiesz, prawda? Poza tym śnił mi się Junhong... a to coś znaczy.. chyba... -  powiedziała, patrząc na mnie ze łzami w oczach. Prawdę mówiąc nie wiem co się działo. jedyne co pamiętam to JaeJae, ale jej tego nie powiem. Nie wiem jak. Westchnąłem ciężko, spoglądając na porozwalane na blacie butelki po wódce. 
                   - Nie wiem. Też nie wiele pamiętam. Jednak nie tylko ciebie dręczy wczorajszy dzień. Tylko spójrz jak wyglądamy. - zaśmiałem się cicho. Mia już nic nie odpowiedziała tylko walnęła mnie w tył głowy, mówiąc, iż idzie się ogarnąć. Zaśmiałem się cicho. Ta kobieta nie zachowuje się normalnie. Westchnąłem ciężko, wstając z jakże nie wygodnego krzesła. I pomyśleć, że spędziłem na nim całą noc! Dziwne, że nie czuję bólu kręgosłupa. 
                  - Ty żyjesz! - usłyszałem krzyk Laury, która w gminu oka znalazła się obok mnie. 
                  - Czemu miałbym nie żyć? - spytałem rozbawiony. 
                  - Nie pamiętasz? - spojrzała na mnie ze zdziwieniem wypisanym na twarzy. - Serio? Nic a nic? Ok... więc ci wytłumaczę o co mi chodzi. Wczoraj tak się najebałeś, że zacząłeś zwierzać się ścianie. Co było całkiem zabawne.. - zaśmiała się głośno, klaszcząc w ręce. 
                  - Do rzeczy. - rozkazałem, tracąc cierpliwość. 
                  - Haha, już. Właściwie to tylko zrobiłeś z siebie idiotę, przed... właściwie to nie znam gostka, ale nieważne! Zacząłeś coś do niego gadać, że go kochasz, ale równocześnie nienawidzisz tego co ci zrobił. Nie wiele wiem o co ci wtedy chodziło, ale nie wnikałam tylko cię śledziłam dalej! On cię za to wszystko przeprosił a ty na to, że jest za późno i, że w twoich snach on jest zdecydowanie lepszy niż w prawdziwym życiu. A gdy mieliście się pocałować... BUM! zwymiotowałeś mu na buty! Haha, jesteś takim przegrywem. - na koniec opowieść dziewczyna wybuchła śmiechem. Przez moment nie wiedziałam co się wokół mnie dzieje, lecz nagle wydarzenia z wczorajszej nocy uderzyły we mnie. Widziałem... ba nawet czułem to wszystko na mojej skórze. Jego delikatne, z lekka kobiece dłonie na moim ciele. Łzy w jego czekoladowych oczach. Czy ja naprawdę miałem aż taką odwagę, by do niego iść? O matulu, przecież upokorzyłem się na oczach wielu ludzi (w tym Laury, która będzie mnie dręczyć tym do końca dni)! Jak ja mogłem to zrobić?! Powinienem czasem nad sobą panować! 
                  - Lura, stało się oś jeszcze? Coś co jest istotne... no nie wiem: mówił coś do mnie ważnego! - złapałem przyjaciółkę za rękę. 
                  - Szczerze? Niekoniecznie pamiętam co on mówił. Ale chyba to było dla ciebie ważne, ponieważ zacząłeś się do niego przytulać. Jednak... nie zwróciłam na to uwagi - rzekła, wyrywając dłoń z mojego uścisku. Co ja najlepszego narobiłem?! Jestem debilem! A co jak on wie gdzie mieszkam?! Chwila, przecież gdyby chciał tą informacje już by wiedział o tym dawno. Mimo wszystko bardziej przeraża mnie myśl o tym, że może coś zrobić dziewczyną. Znaczy Laurę może sobie wsiąść (bo za dużo wie), ale niech Mię zostawi w spokoju! 
                   - A! Pomocy! - nagle do moich uszu dotarł przeraźliwy krzyk. Nie zaważając na nic pobiegłem do łazienki, w której aktualnie znajduję się moja przyjaciółka. Otworzyłem (a raczej wyłamałem drzwi) ciężarem swojego ciała. Mia stała w kącie z podniesioną głową. Podszedłem do niej od tyłu i ułożyłem swoją rękę na jej ramieniu. Dziewczynę przeszedł dreszcz. Spojrzałem się na jej przerażoną twarz. - Spójrz... - wymruczała, pokazując palcem na sufit. Podniosłem nieco głowę, a mój wzrok padł na kamerę. Co?! 
                   - Co do cholery?! - warknąłem, wywalając z koza na pranie brudne ciuchy. Po chwili przewróciłem przedmiot, aby mieć łatwiejszy dostęp do obcego przedmiotu. Gdy byłem w stanie dosięgnąć ręką przedmiotu uderzyłem go pięścią dwa razy. Urządzenie złamało się na kilkaset drobnych kawałeczków. Wiedziałem czyja to była własność, a może raczej podejrzewałem? Aish... za dużo atrakcji jak na jeden dzień. Zdecydowanie za dużo... Mia nic nie powiedziała tylko wtuliła swoje drobne ciało we mnie. Czułem jak jej łzy moczą moją koszulkę, lecz nie wiedziałem co mam zrobić. Zwyczajnie się przestraszyła. Westchnąłem ciężko przytulając dziewczynę. Czy to nasz koniec?