niedziela, 29 listopada 2015

하나, 둘, 셋 (jeden, dwa, trzy) - Prolog

A/n - no to zaczynamy~! Wiem, że powinnam pisać IWWFY, ale nie umiem tego dokończyć ani rozwinąć. przepraszam was za to.  
A no i sorry, że tak krótko xD



Prolog


                     Nie czułem nic, jakbym był plastykową lalką...
                     Moje oczy widzą jedynie ciemność, która w pewnym sensie była przyjemna. 
                     Nie mogę się ruszyć, ale czy chce to zrobić? Puki nie czuję bólu mogę tak zostać. 

                     - Królewna, się obudziła? - zagryzłem dolną wargę, słysząc ten głos. Mimo przyjemnej barwy był przesączony jadem. Chciałbym zobaczyć posiadacza tego głosu. Nagle poczułem chłodną dłoń na moim policzku. Czy to normalne, iż siedzę cicho zamiast wołać o pomoc? - Nie spisz i nie piszczysz... czy ty jesteś chory psychicznie? - prychnął, odsuwając swoją rękę od mej twarzy. 
                      - Gdzie jestem? - spytałem, próbując ruszyć ręką, na marne była przywiązana do krzesła na, którym siedziałem. 
                      - Serio tylko o to pytasz? - zaśmiał się szyderczo, podchodząc do mnie bliżej. Czułem ciepło jego ciała. Z cichym westchnięciem chłopak odwiązał mi oczy. Przede mną stał bardzo dobrze zbudowany mężczyzna.  

niedziela, 22 listopada 2015

Black Angel

A/n - Wow, wow, wow zapomniałam, że miałam to wcześniej napisane... xD
Nieważne~! A apropo IWWFY nie wiem co z tego będzie, gdyż nie umiem tego pisać... miałam to wcześniej napisane, ale... nie wiem jak oddać uczucia temu opowiadaniu, ponieważ ono jest nijakie. 
Zapomniałam, że moja głowa do takich rzeczy jak IWWFY jest słaba i nie umie tego rozwinąć.. 
No nic~ O to jest black angel... Może przypadnie wam do gustu, albo i nie~! To zależy... xD
Według mnie niektóre fragmenty pozostawiają wiele do życzenia xD
Nie obrazicie się za końcówkę. 



Black Angel:

                 Nie chce tak żyć!
                 A masz inne wyjście? 
                 Nie, nie mam. 
                 Właśnie...

                 Ze znużeniem obserwowałem, przez okno, zatłoczone ulice wieczne żywego miasta, jakim jest Seul. Mimo pogody panującej na dworze, ludzie nigdzie się nie spieszyli. Większość była bardzo mokra od deszczu, a inni szli przed siebie z parasolem w ręku. Westchnąłem cicho, podnosząc wzrok na szare chmury. Lubię porę deszczową, gdyż ona najbardziej oddaje opis mojego życia, które swoją drogą jest do dupy. Jestem ofermą, której trzeba się pozbyć, bynajmniej tak mówił mój ojciec za nim popełnił samobójstwo. Czy teraz żałuję za wszystkie krzywdy, które mi wyrządził? Zapewne nie. Zresztą komu byłoby przykro z mojego powodu? Nikomu, gdyż nikt nie chce mieć do czynienia z gejem lub jak to nazywają pedałem. Czy chce zmienić to jakim zostałem stworzony? Ba, nawet próbowałem kilka razy, jednak nic z tego. Nie kręcą mnie kobiece kształty. Poza tym męskie są lepsze bez dwóch zdań.
                  Z cichym westchnięciem, wstałem z parapetu i ruszyłem w kierunku kuchni. Gdy wszedłem do pomieszczenia, niemal od razu rzuciła mi się w oczy biała koperta. Nigdy wcześniej jej tu nie widziałem. Czy to możliwe, iż ktoś się włamał do mojego mieszkania? Niepewnym krokiem podszedłem do stołu. Wziąłem kopertę do ręki i przeczytałem czerwonym atramentem napisane moje imię*. Czy to głupi żart?! Nie śmieszny! Nagle poczułem jak ktoś łapie mnie od tyłu, przykładając mi do szyj, prawdopodobnie nóż. Mimowolnie do moich oczu napłynęły łzy.
                  - Puść mnie! Puszczaj! - krzyczałem, wyrywając się oprawcy. Jednak to nie było logiczne rozwiązanie, gdyż ostrze przecięło moją skórę. Po moich policzkach popłynęły łzy bólu. - Błagam, zostaw mnie. - poprosiłem, czując jak mężczyzna napiera na moje pośladki.
                  - Dostałem takie zadanie, piękny. Nie mogę ciebie zostawić, bez dania ci nauczki. - szepnął prost do mojego ucha. Czułem obrzydzenie połączone, ze strachem. Gdy napastnik, klepnął mnie w pośladek, popychając mnie na stół, miałem ochotę zwymiotować. To było obrzydliwe!
                  - Jak będziesz grzeczny, będzie mniej bolało. - zaśmiał się szyderczo  ustawiając swoją nagę pomiędzy moimi udami. - Musisz być bardzo ciasny, prawda? - przemówił, jeżdżąc palcem wskazującym po moich pośladkach. Czułem jak jego palec zatrzymuję się na miejscu, gdzie mam odbyt.
                  - Proszę zostaw mnie! Błagam! - krzyczałem, płacząc. Czuję się brudny. Te ohydne łapska i ten okropny głos. Dlaczego ja?
                  - Zamilcz, moja dziwko... - mruknął, znowu się o mnie ocierając. Do moich uszu dobiegł jego jęk. Pomocy! krzyczałem w myślach. Po chwili poczułem tą obleśną rękę na moim przyrodzeniu. Mimowolnie moim ciałem przeszedł odrażający dreszcz. Zaraz zwymiotuję. Ścisnął mojego członka, bardziej na mnie napierając. Starałem się powstrzymać jęz, ale to było silniejsze ode mnie. Błagam zostaw mnie!  
                   - Jęcz głośniej! - warknął, uderzając w moje pośladki. W tamtej chwili modliłem się o cud. Nagle nie czułem niczego, nie czułem tych obrzydliwych rąk, ani nie czułem jego oddechu na mojej skórze. Szybkim ruchem wyprostowałem się i zobaczyłem przed sobą anioła. Mimowolnie otworzyłem se usta i oczy. Jego jasno-brązowe włosy, powiewały delikatnie, osłaniając jego idealne ciemne oczy. Jego ręka zaciskała się na szyj mężczyzny, który chwilę temu próbował mnie wykorzystać. Mimowolnie upadłem na kolana, zakrywając twarz dłońmi. Czuję się taki brudny.
                   - Teraz czeka cię kara, ludzka istoto. - Uniosłem delikatnie głowę, słysząc delikatnie, lecz głęboki męski głos. Był taki uspokajający. Mój wybawca powiedział coś pod nosem, a jego oczy przebarwiły się na czerwony kolor. A na jego plecach pojawiły się śnieżnobiałe skrzydła. Nagle mężczyzna, który miał na sobie kominiarkę znikł w szarym dymie. Moje oczy niemal od razu uciekły w stronę chłopaka... albo czegoś. Gdy uspokoił swój oddech, przeniósł na mnie spojrzenie. Zamarłem, widząc brązowe tęczówki chłopaka. Przysięgam, mógłbym w nich utonąć. Mimowolnie przypatrywałem się tej idealnej istocie. Jak może istnieć coś tak pięknego? Jego pełne, malinowe usta, duży, lecz dopasowany do jego twarzy nos... i to przeszywające spojrzenie. Po chwili dotarło do mnie, iż istota idealna wyciągnęła w moją stronę dłoń. Bez zastanowienia złapałem ją. Jego dotyk był nieziemski. Czułem się jakbym dotknął jedwabiu. Nie chciałem puszczać jego dłoń. W jego obecność czułem się jakby całe zło tego świata wyparowało. Zafascynował mnie, bez dwóch zdań.
                   - Witaj, Yoo Youngjae. - Sposób jakim wypowiedział moje imię... rozpływam się.
                   - K-kim jesteś? - wyjąkałem, patrząc na niego jak na eksponat w muzeum. Każda rysa twarzy, każdy pieprzyk to było... magiczne.
                   - Jestem twoim aniołem.


                    Leżałem na swoim cieplutkim łóżku, wpatrując się w siedzącego obok Daehyuna. Tak miał na imię anioł, który mnie uratował. Czułem, że zaraz nie wytrzymam i się na niego rzucę. Był idealny i bardzo pociągający. 
                   - Nawet o tym nie myśl. - mruknął, patrząc w okno. 
                   - O czym myśleć? - spytałem, podnosząc się do pozycji siedzącej. Poczułem się nagle niepewnie. Czy ta idealna istota potrafi czytać w myślach? 
                   - Wiesz o czym. - stwierdził, uśmiechając się lekko. Czyli potrafi. 
                   - Właściwie co tu robisz? - zapytałem, podkulając nogi. Chciałem jak najwięcej o niem wiedzieć. Chciałem wiedzieć o czym myśli, co robi - wszystko. 
                   - Zostałem zesłany z niebios. Wezwałeś mnie do siebie. - powiedział, spoglądając na mnie kontem oka. Ja go wezwałem? Jak? Kiedy? - Wtedy, gdy ten facet cię dotykał, wołałeś mnie. - dodał. On czyta w tym myślach, prawda? Powinienem kontrolować teraz moje myśli i napędy na tego aniołka. Westchnąłem ciężko, bawiąc się palcami. Znowu poczułem ten dotyk. To było takie ohydne. Dlaczego nagle tak jest? Dlaczego... czuję ten obrzydliwy dotyk?! Mimowolnie znowu zacząłem panikować. 
                   - Spokojnie... - mruknął Daehyun, dotykając mojej ręki. Zdziwiony odkryłem, że o wszystkim zapomniałem. Co ten chłopak ma w sobie, że aż tak na mnie działa? 
                   - Dlaczego tak na mnie działasz? - spytałem, przysuwając się bardziej do niego. Chciałem tylko poczuć jego ciepło. Niepewnym ruchem otoczyłem jego szyję rękami. Czułem się taki spokojny i zrównoważony. Miłe ciepło ogarnęło moje ciało, a w brzuchu poczułem przyjemne mrowienie. 
                   - Jestem aniołem. - zaśmiał się cicho, kładąc wolną rękę na moich plecach. - Zawsze będę tak na ciebie działał, ponieważ to ty wymyśliłeś mój wygląd i dotyk. To ty mnie stworzyłeś na swojego anioła stróża. - skończył mówić. Ja go wymyśliłem? To pewnie dlatego mnie tak pociąga... musiałem stworzyć swojego anioła stróża, na przykładzie swojego gustu. Czyli moim aniołem jest mój ideał? Fajnie... naprawdę... gr! Mogłem chociaż dać mu brzydszą twarz! A teraz czeka mnie męczarnia, gdyż zapewne aniołek nie będzie mnie chciał tak jak ja bym.chciał go. 
                   - Nie musisz się tym przejmować Jae. Zapewne niedługo odejdę. - poinformował mnie, odsuwając się. Co? Jak...? Dlaczego...? - Jestem aniołem będę wracał, kiedy naprawdę będziesz mnie potrzebował. - dodał, uśmiechają się lekko. Mogę się nie zgodzić, aby mnie opuszczał? Mam takie prawa? W końcu to mój anioł stróż, więc mam chyba jakieś prawo głosu w tej sprawie! 
                   - Ale mogę coś na to zaradzić, możesz zostać. Tylko trzeba coś wymyślić! - powiedziałem, łapiąc jego ręce w swoje.
                   - Przykro mi... - westchnął, uśmiechając się pocieszająco. - Ale jak będziesz miał jakikolwiek problem to się pojawię, tylko błagam nie rób tego, bo chcesz bym wrócił. Wiem, że masz tendencje do takich pomysłów. - dodał, odsuwając ode mnie swoje ręce. Dlaczego on tak bardzo nie chce czuć mojego dotyku? Jestem aż taki brzydki? Czy coś jeszcze innego się z nim dzieje? Mimowolnie westchnąłem opadając na poduszki. 
                   - A jaki jesteś z charakteru? - spytałem, łapiąc jego spojrzenie. Jak to ja go stworzyłem to powinien mieć taki charakter jaki bym mu najchętniej dał? Czyli mój aniołek lubi kłopoty? Oby tak było! 
                   - Ty mi je dałeś. - stwierdził, śmiejąc się pod nosem. - Więc wiesz najlepiej. 
                   - Czyli lubisz być nieposłuszny? - powiedziałem, zagryzając dolną wargę. Prawdę mówiąc nie wiem czemu o to pytam ani co mi da odpowiedzi... ale chce, pragnę wiedzieć. 
                   - Można tak to ująć. - oznajmił, poprawiając swoją grzywkę. Mimowolnie się uśmiechnąłem. Może jest szansa aby został? Właściwie dlaczego tak bardzo pragnę jego bliskość, skoro go nie znam? Może to dlatego, iż czuję samotność? Prawdopodobne. - Ale i tak muszę odejść. Nie mogę długo zostać na ziemi... ani z tobą rozmawiać. Właściwie to nikt nie wie, że tu jestem. - zaśmiał się lekko zawstydzony. To, nawet jego charakter jest w moim ideale! Nie dość, że wygląd, głos, śmiech to jeszcze charakter? Czy tam w niebie oni to specjalnie robią?! Chcą mnie męczyć do końca?! 
                   - Naprawdę naruszyłeś zasady, aby tu ze mną być? - zapytałem, uśmiechając się lekko. 
                   - Tak, jesteś dla mnie ważny, JaeJae. - odpowiedział, wstając z krzesła. Mimowolnie się podniosłem. Gdzie on idzie? Czy on właśnie w takiej chwili chce odjeść? To trochę jak w tych tandetnych dramach. Facet wyznaje babie, że jest dla niego ważna, a potem ucieka. To bezsensu. - Zegnaj, Younggie. - powiedział, a na jego plecach pojawiły się śnieżnobiałe skrzydła. I znikł, we mgle. 




                      Mam mieć problemy, a się pojawi, tak?
                      Naprawdę chcesz to zrobić?
                      A mam wyjście? Chce mieć go blisko.
                      Nie umiesz pohamować swoich napędów? 
                      Heh, jeśli chodzi o tego anioła to nie daje rady...                     
         
                      Wiatr delikatnie układał moje włosy w artystycznym nieładzie. Czułem jak moje policzki od zimna pieką. Z lekkim uśmiechem spojrzałem na świetliste miasto z góry. Czułem się co najmniej idealnie. Przymknąłem oczy, unosząc swoją twarz ku górze. Ciekawe co teraz myśli mój aniołek widząc mnie tu. Mimowolnie się zaśmiałem. Na pewno nie wie co ma zrobić. Zapewne umiera ze strachu co ja robię. Czuję się dziwnie, jakby coś mnie opętało. 
                      Otwieram powoli oczy i uśmiecham się pod nosem. Aniołku, przybądź do mnie. Potrzebuję cię. Bez zbędnego zastanowienie wchodzę na barierkę. Jeden błędny ruch i będzie po mnie. Gdzie jesteś, aniołku? Jestem w niebezpieczeństwie! Zamykam oczy i rozkładam ręce, słyszę różne krzyki. Nie słucham ich. Czy oni chcą mi zabrać jedyną szansę na spotkanie Daehyuna? Nie ma tak... On jest mój! 
                       - Zejdź stamtąd, chłopczyku. Zrobić sobie krzywdę! - krzyk policjanta, jest bardzo cichy. Nie słyszę go dobrze. W głowie mi zaczyna buzować, a z nosa leć mi krew. To za pewne przez taką dużą wysokość. W końcu stoję na szczycie największego budynku w całym Seulu. - Proszę stamtąd zejść, słyszysz? 
                      Nagle czuję silną parę rąk, które oplotły mnie w tali. Ten dotyk... Mimowolnie wzdycham cicho. Przyszedł. Gdy anioł ściągnął mnie z barierki, uśmiecham się lekko, odwracając się do niego przodem. Wyglądał na bardzo złego, zaszokowanego i na... smutnego. Dlaczego jest smutny?! Przecież nie skoczyłem! Ba, nawet nie miałem takiego zamiaru! Chciałem tylko aby był ze mną.. blisko - bardzo blisko. 
                       - Co ty sobie myślisz?! Oszalałeś?! - krzyczy, brutalnie łapiąc mnie za ramie. Gdy spojrzałem w jego oczy czułem się bardzo źle. Czy to przeze mnie jest zły? Mimowolnie po moim policzku spływa łza. Nie chciałem tego... znaczy chciałem go spotkać, ale nie chciałem go wkurzyć. 
                       - Nie bądź na mnie zły, proszę. To nie tak miało być... ja po prostu chce cię blisko. Nie chciałem się naprawdę zabić! Chciałem tylko ujrzeć twoją twarz, oczy... usta,,, ale nie chciałem się zabijać! - Wybuchłem płaczem, wtulając się w szeroką klatkę piersiową Daehyuna. Chłopak delikatnie gładził mnie po plecach.
                        - Jae tak nie może być... muszę ci coś powiedzieć... - westchnął, puszczając mnie. Niemal od razu po moich plecach przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Bez żadnego zbędnego słowa, spojrzałem w oczy chłopakowi. - Jae, ja złamałem zasadę... najważniejszą zasadę. Ja... zszedłem na dół by ci pomóc czego nie mogłem robić, ponieważ, gdy człowiek spodka swojego anioła stróża to niemal od razu połączy ich jakaś dziwna więź i człowiek nie może dobrze funkcjonować przez to dziwne uczucie. Wiedziałem to, ale nie mogłem patrzeć jak ten człowiek ciebie tak skrzywdzi. Zmieniłem twoje przeznaczenie, za co przepraszam. - powiedział, a z jego oczu popłynęły łzy. On mnie przeprasza za to, że mnie uratował? Czy za to co nasz połączyło?  Błagam, przecież to nic takiego, prawda?
                          - Co się teraz stanie? - spytałem, zagryzając dolną wargę.
                          - Zniknę, przestanę istnieć. - odpowiedział, przymykając oczy, po czym wziął duży oddech. On... zniknie? Ale dlaczego?! Przecież mnie uratował a od tego są chyba aniołowie, prawda?! Z całej siły zacisnąłem rękę w pięść. On nie może przestać istnieć, nie w moim życiu!
                          - Nie możesz! - krzyczę, łapiąc go za nadgarstek. Nie ma takiego prawa! Kurwa nie ma!
                          - Przepraszam, JaeJae. - szepcze, upadając na beton. Szybko podbiegłem do chłopaka. Na chwilę otworzył oczy i spojrzał na mnie pustym wzrokiem. Czy on właśnie...?!
                          - Nie, nie możesz! - krzyknąłem, przytulając do siebie zimne i bezwładne ciało.


                           Zabiłeś go?
                           Nie... to miłość go zabiła?
                          O czym mówisz? 
                         Zobaczymy zaraz czy mam rację?
                         Panie, ale Pan zawsze ma rację. 
                         Wiem, ale tym razem mogę się mylić... czym zabiję Daehyuna. 
                         Słucham? 

                       
                        - Nie możesz, słyszysz?! Otwórz oczy! - krzyczę chłopakowi do ucha. Po moich policzkach spływają łzy. Dlaczego nagle czuję się... zostawiony? Dlaczego moje serce zaczyna krwawić? Aniołku, to twoja sprawka? Mimowolnie spoglądam na chłopaka. Jego tęczówki są zasłonięte przez powieki. Mój wzrok pada niżej na jego usta, które od dawna są dla mnie pokusą. Skoro to ostatni raz, gdy go widzę mogę ich skosztować? Czy nie powinienem? - Daehyun... mogę spróbować? Ostatni, pierwszy raz spróbować... twoich ust? - pytam "śpiącego" chłopaka.


                          Panie on chce go pocałować! Mam wkroczyć? 
                          Nie, zaraz zobaczymy czy mam rację.
                          Jaką rację panie?! Anioły nie mogą się całować ze śmiertelnikiem to nie legalne! 
                          Wiem, ale wczoraj coś zobaczyłem i nie mogę tego zmienić. To przeznaczenie. 
                          Ale...
                       

                          Delikatnie pochylam się do przodu, aby wziąć jego dolną wargę w moje usta. Jednak w ostatniej chwili się zatrzymuję. Mogę to zrobić? W końcu to anioł... 
                           - Jakie tam u ciebie zasady panują? Huh? - mamroczę pod nosem. Z cichym westchnięciem cmokam delikatnie chłopaka w jego pełne usta. Były słodkie w smaku - bardzo słodkie. Nie mogąc się powstrzymać powtarzam ruch, tylko że tym razem na dłużej, o wiele dłużej. Nagle czuję ciepłą rękę na moich ramionach. To nie realne, prawda?! Delikatnie odsuwam się od brązowookiego chłopaka. 
                           - Young... - mamrocze pod nosem, podnosząc jedną rękę na wysokość mojego policzka. Czy to jakiś sen? 

                          
                            Dlaczego pan to zrobił? 
                            Przeznaczenie jego nie da się oszukać, Wooahn.
                            Ale... to nie... a zasady?
                            To wyjątek, ponieważ Daehyun miał w sobie za dużo człowieczeństwa i pokusy do zła.  
                             Czyli on nie jest już aniołem? 
                             Jest ale dla niego nie ma tutaj miejsca. Jego miejsce jest u boku Yoo Youngjae. 
                             Nie rozumiem, panie.
                             Miłości nie da się zrozumieć, mój mały przyjacielu. 
                             Miłości?
                             Tak, przeznaczeniem Daehyuna było pokochanie śmiertelnika.Tak zapisane jest w gwiazdach.
                              A co jak Daehyun złamie zasadę Boską?
                              Nic, ponieważ od teraz Daehyun jest człowiekiem
                              Ale... tak może być?
                              Tak, może tak być.




                              - Daehyun? Czy to przez mnie nie jesteś już aniołem? - spytałem, siedząc wtulony w chłopaka. Nie chce aby przeze mnie cierpiał... a anioły cierpią, gdy nie mają skrzydeł, prawda?
                              - Nie, takie było moje przeznaczenie. - odparł, 
                              - Jesteś pewien? - westchnąłem, głaszcząc go po policzku. Kochałem jego bliskość i fakt, że może ze mną zostać na zawsze, ale to musi być dla niego bolesne, gdyż zostawia swoje dotychczasowe życie za sobą. 
                               - Tak, jestem tego pewien. Poza tym gdyby to nie było moim przeznaczeniem to bym znikł, a jestem tu z tobą. - uśmiechnął się delikatnie, całując mnie w czoło. Mimowolnie się zaśmiałem. Na pewno moim przeznaczeniem jest upadły anioł Jung Daehyun... jestem tego na sto procent pewien. 



Przeznaczenia nie można zmienić, ale można nadać mu skrzydła i jak anioł polecieć po szczęście aż do gwiazd.  

środa, 11 listopada 2015

Cry

A/n - Mam nadzieję, że wam się spodoba~! Skorki, że wyszło takie a nie inne ale wiecie. Święto niepodległość. Mi osobiście kojarzy się z łzami i radością, więc... no właśnie xD
Trochę ten shocik  nie wyszedł ale co tam xD


Luhan | 25 lat | "goodbye my love"

Sehun | 19 lat | "Just tell me why?!"

CRY

           - Sehun, ja naprawdę mam ciężki okres. - szepnąłeś po raz kolejny, tego dnia, odepchnąłeś mnie od siebie. Mimowolnie warknąłem cicho. Dlaczego taki jesteś? Przecież żyjemy razem już z pięć lat i ani razu mnie nie odepchnąłeś! 
           - Lulu, ja naprawdę potrzebuję odrobiny zainteresowania z twojej strony. - odpowiedziałem, wychodząc z pomieszczenia. Nie wiem ile to jeszcze wytrzymam. Potrzebuję Cię... cholera! 
           Gdy już byłem z dala od domu i od tego wszystkiego, uderzyłem w drzewo. Musiałem się na czymś wyżyć. Pamiętam jeszcze jak musiałem zabiegać o Twoje względy, a teraz mam znowu przez to przechodzić, od początku walczyć? Mam tego dość! Nie dam rady! Może i wyglądam na silnego, ale takie niekoniecznie jestem jeśli chodzi o moje wnętrze! Czuję się jakbym miał zaraz pęknąć, niczym Twoja ukochana porcelanowa lalka.
           Kiedy wróciłem do domu było już ciemno. Jednak w jednym pomieszczeniu, paliło się światło. Z cichym westchnięciem wszedłem do środka. To co zobaczyłem przerosło wszystkie moje obawy. Mój jelonek tulił się w ciało innego faceta! Po moim policzku spłynęła samotna łza. Więc to tak? Oddala się ode mnie, a zbliża do innych? Mimowolnie krzyknąłem na całe gardło. Twarze dwóch mężczyzn były zwrócone w moją stronę. W oczach Luhana widziałem ból. Czułem, że nie chciał tego... jednak czego konkretnie? 
           - Wszystko ci wyjaśnię. - powiedział, blondynek. Dając znać swojemu towarzyszowi by wyszedł z pomieszczenia. Czułem na sobie przenikliwy wzrok Hana. W głębi serca błagałem, aby teraz mnie przytulił i powiedział, że jestem jedyny. Potrzebowałem tego w tej chwili - potrzebowałem jego ciepła. 
           - Przepraszam cię, Hunnie... to koniec. - wyznał, patrząc w moje oczy. Pode mną kolana się ugięły, czułem jak kręci mi się w głowie. Tępy ból i obawa oblały moje serce. Co dokładnie się stało?            - Co masz namyśli? - wydukałem, starając się nie uronić łez. Blondyn przez chwilę walczył z myślami. Czy... on chce mnie zostawić? 
           - Zrywam z tobą, Sehun. - Jego twarz wyrażała smutek. Widziałem w jego oczach, że nie kłamie i naprawdę za chwilę go stracę. Dlaczego mi to robisz? Nagle rozbiło mi się słabo. Padłem na kolana, płacząc jak dziecko. Czułem się jakby moje życie legło w gruzach. Jedną osobą, która przez te lata trzymała mnie przy życiu był właśnie Luhan! A teraz? On chce odejść z mojego życia, czym skazał moje serce na męki. 
           - Proszę, nie zostawiaj mnie! - krzyknąłem, zaciskając pięści na dywanie. Czy on naprawdę chce mnie wywalić jak zwykłego śmiecia? Czemu mnie życie tak nienawidzi?
           - Wybacz mi, Hunnie. - rzekł, wymijając mnie w przejściu. Z całych sił krzyknąłem. Chciałem się wyładować. A łzy już nie pomagały.

             Nienawidzę siebie, który został odrzucony. Czy naprawdę to musiało się tak skończyć? Najchętniej wyrzuciłbym siebie tak samo jak ty się mnie pozbyłeś. Dlaczego wciąż wspominam nasze wspólne chwile, twoje zaróżowiałe usta od moich pocałunków, twój delikatny nosek, który ocierał się o mój. Dlaczego nie mogę zapomnieć dotyku twej nieskazitelnej skóry? Powiedz mi czemu twój głos nawiedza mnie w snach! Niedługo zwariuję! Bez ciebie upadam. 
            Hej! Skarbie powiedz, że jestem czarny, czarny jak to, gdy się wypalam. Siedzę i staram się uporać z moim krwawiącym sercem. W ręku trzymam nasz wspólny album. To jedyne po tobie mi pozostało. To zdecydowanie za mało. Z wahaniem wrzucam moje wspomnienia do kosza, który po chwili stał w płomieniach. Moje oczy wpatrzone są w ogień, który mi zesłałeś. Tak, tak teraz wygląda moje życie. Wszystko płonie, nawet nie zostanie po tym kawałek mojego życia. Zabrałeś mi je. Czy jesteś zadowolony? 
            Chłodny głos, twój odwrócony wzrok. Pamiętam, jaki był twój wzrok podczas naszego zerwania. Patrzyłeś na mnie z litością - czy to znaczy, że zawsze mnie tak postrzegałeś? Jak dziecko, które się zakochało w starszym? Z litość ze mną byłeś? Nie kochałeś mnie naprawdę? Nawet twój głos był jakiś taki obcy. Chciałbym abyś tu był i zaprzeczył moim myślom, abyś powiedział, że tylko ja jestem w twoim sercu. 
              Jedyne co mogę zrobić to po prostu oddalić się od Ciebie. To zgubne marzenie, gdyż wszystko w moim życiu to tak naprawdę ty. Proszę po prostu do mnie wróć. Nie potrafię bez ciebie żyć. Kochanie to ty sprawiasz, że żyję.
    
               Staram się już więcej nie uronić za tobą żadnej łzy. Dlaczego czuję się jakbym miał zaraz zemdleć? Dlaczego nic nie mówisz, pakując swoje rzeczy? Czy naprawdę nie chcesz mnie z powrotem? Oh! Skarbie, tylko powiedz mi dlaczego. Proszę nie baw się mną, powiedz wprost czego ode mnie oczekujesz. Widzę spływające po twoich policzkach łzy. Dlaczego wszystko nie może trwać wiecznie? Otrzyj moje łzy i powiedz, że jestem szalony! Powoli odwracasz się w moją stronę, gdy próbowałem skrzyżować nasze wspomnienia, a ty odwróciłeś wzrok. Jednak niefortunnie padł na kosz pełen zwęglonych zdjęć. Wiedzę jak na twojej twarzy pojawia się grymas bólu. 
                 - Tylko powiedz mi dlaczego? - pytam, podchodząc Ciebie krok bliżej, na co się cofnąłeś. Chciałem krzyczeć abyś tego nie robił, aby nie uciekał. Jednak zamilkłem, widząc Twoje spojrzenie - pełne bólu i rezygnacji. Przy Tobie czuję się jak szczyl, którym łatwo manipulować. - Dlaczego? - Ponawiam pytanie.
                 - Hunnie, ja naprawdę nie chciałem cię skrzywdzić, ale tak będzie lepiej dla ciebie i dla mnie. Nie możesz mnie kochać, nie jestem odpowiedni dla ciebie. Przepraszam. - odpowiadasz, wzdychając ciężko. Nie jesteś dla mnie odpowiedni? Dlaczego w prost nie powiesz, że mnie nie kochasz? Wykrzycz to. (Wołaj).
                  - Proszę nie odrzucaj mnie, Skarbie. - szepczę, padając przed nim na kolana. Czułem na moich policzkach słone łzy. Czy to już oznaka bezsilności? Jeśli tak, to przyznaję się, jestem bezużyteczny i bezsilny bez twojej miłości.
                  - Sehun, wstań. Proszę nie utrudniaj tego. - mówisz, siadając na łóżku. Widzę jak twoje ramiona drżą od płaczu. Przez łzy nie mogę nic ujrzeć. Chciałbym ujrzeć twoją twarz, która wiecznie emitowała szczęściem. Dlaczego zawsze muszę być tym poszkodowanym? A może ty mnie nigdy nie kochałeś?... albo znalazłeś nowego, lepszego partnera? Hannie, czy to prawda? Nagle wstrząsa mną fala płaczu. Nie mogę złapać oddechu, gdy Chcę wypowiedzieć twe imię. 
                  - Lulu... - wydukałem, próbując uspokoić oddech. 
                  - Sehun, posłuchaj mnie, ok? Nie możesz zmarnować swego życia u boku takiego kogoś jak ja. Nie możesz płakać, wspominając nasze wspólne pięć lat. Nie masz takiego prawa, Hunnie. - rzekłeś, chowając twarz w dłoniach. Nie ma prawa..? Szybkim ruchem wstaję z miejsca, wycierając zaschnięte ślady po łzach. 
                  - Jak możesz tak mówić?! Już tak nie mogę, potrzebuje Cię w moim życiu. Proszę nie odchodź. Zostań ze mną... już na zawsze. - mówię, siadając obok ciebie. Czuję twoje wahanie. Zapewne nie wiesz jak się mnie pozbyć, nieprawdaż? - Kocham Cię. - dodaję. Pierwszy raz w życiu te słowa wypowiedziałem w twojej obecności. Zaskoczony podnosisz na mnie swój wzrok.
                  - Nie mówisz tego, bo boisz się być sam, prawda? - pytasz, odwracając głowę w przeciwną stronę. Nie jestem pewien co powinienem teraz powiedzieć, jednak nie pozwolę ci mnie tak po prostu zostawić, za bardzo cię kocham!
                 -  Przez Ciebie moje serce, które zwykle biło w swoim rytmie jest teraz jak pusta skorupa manekina. Kocham cię tak samo jak...
                 - Nie musisz nic, dalej mówić, Sehun. Też cię kocham, ale nasza miłości nie zmieni mojego zdania. Nie mogę cię narażać na takie przeżycia. Przykro mi. - Wstajesz z łóżka, skłaniasz się do mnie, jako gest pożegnania. To jeszcze nie koniec. To tak bardzo boli. Delikatnie łapie cię za nadgarstki. Łzy płynął po naszych twarzach. Coś przede mną ukrywasz i dlatego uciekasz? Luhan, nie możesz po prostu powiedzieć? Nie jestem taki słaby za jakiego mnie bierzesz!
                 - Czy możesz przytulić mnie tak, by łzy przestały płynąć? - szepczę, zmniejszając odległość pomiędzy nami. Nasze oddechy się ze sobą mieszają. W twoich oczach, widzę mój ukochany błysk. Twoje delikatne, miękkie usta aż się proszą o to aby je całować. Pozwolisz mi na to?
                - Sehun, naprawdę będą ze mną skażesz się na ból. Nie chcę tego. - odpowiadasz. Patrząc w moje oczy błagalnie, lecz po chwili opuszczasz wzrok na moje wargi.
                - Starasz się zbyt łatwo to wszystko zostawić. - stwierdzam, pokonując dzielącą nas odległość. Nasze usta się spotykając, badając od nowa swoją słodycz. Zamykam oczy, delektując się tą chwilą. Motyle szaleją w moim brzuchu. Czy dalej uważasz, że powinniśmy zerwać? Jesteś dla mnie wszystkim. nie jestem jakiś tam mężczyzną. Więc proszę nie zostawiaj mnie więcej. Naprawdę cię potrzebuję. Nagle odpychasz mnie delikatnie, otwierając szeroko oczy. Zrobiłem coś  nie tak?
                - Ja naprawdę... Hunnie, proszę... - szepczesz, wyrywając rękę z mojego uścisku.
                - Lulu...
                - Nie możesz. - Przerywasz mi, przymykając oczy.
                - Powiedź mi co się dzieje. - Nalegam. Co jest takiego strasznego, że chcesz odejść? Czego się boisz? Błagam powiedz mi...
                - Jestem chory na białaczkę. Sehun, nie chce byś cierpiał widząc mój stan, ani żebyś był ze mną z litości. - wyznajesz w końcu. Czuję jak grunt usuwa mi się pod nogami. Dlatego chcesz mnie zostawić? Przecież... ale... NIE! Nie pozwolę ci mnie zostawić z takiego powodu, Obiecaliśmy sobie, że będziemy razem bez względu na wszystko. W zdrowiu i w chorobie, więc w czym problem? Poza tym można to leczyć do cholery! - Sehun, to może ja już pójdę...
                - Nie! Błagam, zostań! - krzyczę, przytulając go od tyłu. Jego ręka zamarła w połowie drogi do klamki.
                - Nie wiesz do czego wchodzisz. - oznajmiasz, śmiejąc się cicho, lecz z ulgą.
                - Lubię ryzyko, kochanie. - Śmieję się cicho, dalej cię przytulając. W końcu poczułem radość i ulgę. Czyli wszystko będzie już w porządku? Nie zostawisz mnie więcej?            
       


niedziela, 8 listopada 2015

Chapter 2 - (I Hate) Everything About You

 Kim Myungsoo 



~Nienawidzę wszystkiego w tobie
(więc) dlaczego Cię kocham?
Nienawidzisz wszystkiego we mnie
(więc) dlaczego mnie kochasz?~


                        - Kocham cię. - Mimowolnie zaśmiałem się histerycznie nie chce tego słyszeć. Wiem, że tak naprawdę jej serce należy do innego, ale dlaczego jestem skazany na te kłamstwa? Rozumiem interesy, ale chyba moje i jej zdanie się liczy, nieprawdaż? To nie tak, że nienawidzę Suzy, bo tak naprawdę jest mi obojętna co prawda mogę na nią liczyć, ale nie chce się z nią wiązać, zresztą ona też tego nie pragnie. Nienawidzę tej sytuacji. 
                       - Nawet tych dwóch pieprzonych słów nie umiesz wypowiedzieć! To jakiś koszmar! Dlaczego my?! - krzyczałem z bezsilność. Poza tym nie pasujemy do siebie z Suji
                       - Rozumiem cię. Prawdę mówiąc coraz trudnej mi się, nawet ciebie dotyka. Wiem, że powinnam być zakochaną w sobie milionerką, która tylko by wydawała kasę i drała się jaka to niesamowita jest, ale ja tak nie umiem. To się robi chore. Myungsoo-oppa, co my tak właściwie powinnyśmy zrobić? - Westchnęła, padając na łóżko obok mnie. Jej czarne włosy łaskoczą mnie po policzku. Mimo wszystko chce aby Suji była z tym swoim facetem szczęśliwa i by nikt im nie przeszkadzał w ich wielkiej miłość a ja żebym miał spokój, ale to chyba nie wykonalne. 
                      - Musimy coś szybko wy myśleć , ponieważ ponoć planują nam ślub, a ja nie chce żony! - powiedziałem, spoglądając kątem oka na dziewczynę obok. Tak szczerze jedyne co mi się w niej podoba to to, że nie próbuje być słodka. 
                      - Wiem to bardzo nie dobrze! - warknęła zirytowana. Lubię oglądać gdy jest na granicy samokontroli, ale teraz to i ja muszę się pilnować. - Ale wiesz może nie będziemy musieli tego robić - dodała uśmiechając się lekko.
                       - Wierzysz w to? Słuchaj kazali nam udawać parę, kazali opuścić przyjaciół, a teraz pragną naszego ślubu. - powiedziałem. Przez chwilę dziewczyna myślała nad odpowiedzią ale chyba zrezygnowała z jakiekolwiek. - No właśnie. - mruknąłem, odwracając się na bok, aby lepiej widzieć dziewczynę. Nagle jej oczy zabłysły.
                        - Mam pomysł~! - krzyknęła zrywając się z łóżka. Jej zmiana nastrojów mnie rozbawia jak zawsze. - Napiszemy piosenkę~! - dodała, klaszcząc w dłonie. Mimowolnie się zaśmiałem. Ona tak na poważnie?
                        - Co?
                        - Nie co tylko tak. Napiszemy piosenkę o tym, że nasza "miłość" jest chora. Wiesz wtedy wymyślą jakieś głupie, bezsensu plotki a to pogorszy stan firmy naszych ojców, więc będą kazali nam zerwać~! - wytłumaczyła rozanielona swoim pomysłem.  Nawet nieźle to wymyśliła, jednak ten pomysł jest bardzo ryzykowny. Nasi rodzice mogą zawsze powiedzieć, że to tylko taka gra albo coś. Biznesmeny za dychę.
                         - A co jak to nie wypali? Huh? - spytałem, podnosząc się do siadu. Widocznie dziewczyna miała wszystko zaplanowane, ponieważ się tylko uśmiechnęła. Tylko ten uśmiech nie był wcale radosny ani wredny jaki przeważnie gościł na jej twarzy.
                         - Zobaczysz. - mruknęła, przeczesując swoje włosy ręką. Zazwyczaj tak robiła, gdy coś przede mną ukrywała.
                         - Suji, co zamierzasz zrobić jak to się nie uda? - spytałem ostrożnie.
                         - Nieważne, oppa. Myślmy nad piosenką. - powiedziała, siadając pod ścianą. - To co do mnie czujesz? Abo jak byś mnie opisał?
                         - Nieprzewidywalna, szalona, wkurzająca...
                         - Dobra, inaczej. Co czujesz jak mnie niema? Jak po ciężkim dniu z jakim musiałeś się zmierzyć a mnie nie ma, co wtedy czujesz? - No właśnie co wtedy czuję? Potrzebę wygadania się jej ale to nie jest ważne. Chce odpocząć od wszystkiego ale nie sam ani nie z nią. Co ja mam jej teraz odpowiedzieć?
                          - Właściwie jestem wtedy napełniony różnymi uczuciami ale nie ma tam tęsknoty za tobą. - odparłem po chwili ciszy.
                          - Every time we lie awake~ After every hit we take~ Every feeling that I get~ But I haven’t missed you yet~ - wyśpiewała cicho, szukając odpowiedniego rytmu. Gdy znalazła uśmiechnęła się lekko. Patrząc na mnie. - I co? - spytała.
                          - Nieźle, ale co potem?
                          - Trzeba coś dodać, że się kochaliśmy. Dosłownie lub w przenoś. - Wzruszyła ramionami. Ok, czyli coś z miłością?
                          - Every roommate kept awake~ By every sigh and scream we make~ All the feelings that I get~ But I still don't miss you yet~ - dodałem nie przekonany tym pomysłem, jednak Suji się zaśmiała pokazując kciuk do góry.
                           - Only when I stop to think about it ~ - zaśmiała się cicho. - To teraz lubisz coś we mnie? Czy raczej niekoniecznie? - spytała.
                           - Raczej niekończenie. - odpowiedziałem szczerze. Jedyne co w niej lubię to pomysłowość i brak chcenie bycia słodką.
                           -  Nienawidzę wszystkiego w tobie~! (więc) dlaczego Cię kocham?~ Nienawidzę wszystkiego w tobie~! (więc) Dlaczego Cię kocham?~
                           - Kochasz mnie? - pisnąłem zdziwiony, na co dziewczyna wywróciła oczami.
                           - Nie ale mamy pokazać, że nasze "uczucie" się wypaliło. 
                           - Aha.   


 Oh Sehun 


~Nienawidzę wszystkiego w tobie, więc dlaczego dalej cię kocham?~



                         - Co ty robisz? - Zdziwiony szybko odskoczyłem od drzwi. Spojrzałem się na przybysza, którym okazał się być Daehyun. 
                         - Ja? Nic~ tylko chciałem zobaczyć z jakiego drewna są zrobione te drzwi, hyung~! - odpowiedziałem, uśmiechając się słodko. Zawsze używam swojego uroku osobistego, gdy chce aby ktoś dał mi spokój albo mi coś dał. 
                         - Niewierze~! Czy ty właśnie podsłuchiwałeś Myungsoo i tą laskę? Haha, serio?! - Chłopak wybuchł śmiechem. Od początku wiedziałem, że nie zaakceptują mojej orientacji. 
                         - Chodź. - powiedziałem, ciągnąc śmiejącego się chłopaka do mojego pokoju. Gdy weszliśmy do środka, zamknąłem drzwi na klucz. Daehyun usiadł na moim łóżku lekko zdziwiony. 
                         - To... o co chodzi? - pytał.
                         - Jestem gejem. - wyznałem na jednym wdechu. Chłopak przez chwilę siedział nie wiedząc co ze sobą zrobić. Jego oczy były wpatrzone we mnie jak w jakieś bóstwo. 
                         - Słucham? 
                         - Jestem gejem. Kocham tą samą płeć. Lubię penisy a nie jakieś piersi i kocham mojego nowego kolegę z zespołu. - rzekłem, siadając obok skołowanego chłopaka. Czekałem na jego reakcje, jednak chłopaka zamurowało.
                         - Myungsoo? - zapytał, uśmiechając się lekko. - Coś tak zgadywałem. 
                         - Nie obrzydza cię to? - Spojrzałem się na niego. 
                         - Powinno? Co mnie obchodzi z kim chodzisz do łóżka. Słuchaj póki we mnie się nie bujasz jest dobrze. - Zaśmiał się, szturchając mnie ramieniem. Mimowolnie się uśmiechnąłem. Czyli akceptuje mnie? 
                         - Tak to Myungsoo, więc ty nie masz co się martwić. - Machnąłem ręką,śmiejąc się jak głupi. Dobrze mieć kogoś, kogo nie interesuje kim jesteś, a to co masz w sercu. 
                         - To co wymyśliłeś już plan jak uwieść pana niedotykalskiego?
                         - Jeszcze nie, ale coś wykombinuję. - Zaśmiałem się na samą myśl, jak Myungsoo znajduję się nade mną i sprawia, że jęczę mu do ucha. O tak zdecydowanie musi się to wydarzyć. 
                         - Sehunnie, nie chce nic mówić ale chyba za poniosła cię fantazja. - mruknął rozbawiony brunet. Jego palec wskazywał moje spodnie. A gdy mój wzrok tam padł... O mój Boże! Mimowolnie się zarumieniłem. 
                         - To ja może sobie już pójdę. - powiedział wstając z miejsca. 



   


A/n: No to macie drugi rozdział~~!! Myślę, że wyszedł całkiem dobrze. 
Ciekawi was relacja Myungsoo i Suzy? 
Jak sądzicie odbędzie się ich ślub? A może coś/ktoś im przeszkodzi? Albo plan Suji zadziała? 
Ciekawą mnie wasze odpowiedzi~! xD
No nic do zobaczenia~! 


 

~Jung Jiyeon~







niedziela, 1 listopada 2015

Chapter 1 - Don't Let Me Go

Yoo Youngjae 


~Stoisz naprzeciwko mnie,
Czekam, trudniej mi oddychać~


             - Naprawdę przepraszam. - szepczesz, powstrzymując łzy, które napłynęły do twoich pięknych oczu. A ja? Nie wiem co mam zrobić. Stoję jak słup soli i czekam. Czekam na twój kolejny ruch. - Odchodzę, JaeJae. 
            W mojej głowie pojawia się jedna myśl, "dlaczego to akurat musisz być ty?" Rozumiem chcą byś dalej robił to co kochasz, ale dlaczego musisz to robić beze mnie? Jestem aż taki beznadziejny? Błagam nie zostawiaj mnie. 
             - Wiem, że to nasze ostatnie spotkanie, lecz nie chce abyś znikł z mojego życia. - odpowiadam, czując jak moje łzy powoli spływając po mojej twarzy. Nie chce cię tracić... dlaczego to zawsze mnie spotyka?   
             - Ja też tego nie chce, Jae. - mówisz, podchodząc do mnie. Czuję ciepło twojego ciała, które przylegało do mojego. Daehyun, dlaczego nasza historia musi mieć takie zakończenie? Huh? - Zegnaj, króliczku. - szepczesz mi do ucha, odrywając się ode mnie. Ból w mojej klatce piersiowej się nasilił. Czy z twoim odejściem ja również odejdę? Umrze moja lepsza część? 
              - Jesteś dla mnie bardzo ważny, hyunnie. - wyznaje, przymykając swe oczy. 
              - Ty dla mnie też. - odpowiadasz biorąc do ręki walizkę. Czyli to się naprawdę dzieje? Zaciskam swoją dłoń w pięść aby nie pobiec za tobą. To naprawdę koniec. 


~Zobaczyłem w kącie fotografię
Bez wątpienia w mojej głowie to jesteś ty~


               Po twoim odejściu popadam w obłęd. Wszędzie gdzie tylko nie spojrzę widzę twoją uśmiechniętą twarz. Twoje ciemne oczy wyglądające niczym półksiężyce. Naprawdę mnie zostawiłeś? 
               Od kiedy cię nie ma czuję się pusty. Zawsze zasypiam w twoim łóżku, aby chociaż przez chwilę poczuć twój zapach, od którego się uzależniłem - truskawki. Wiele razy nasi przyjaciele próbowali mnie wyciągnąć z niegdyś naszego wspólnego pokoju. Nie chce nikogo widzieć ani wychodzić, ponieważ nie będziesz obok mnie. Podejrzewałem, że tak to się potoczy i że będę jedynie płakać, ale nie potrafię inaczej. Daehyun czy oszalałem? W dłoni trzymam twoje zdjęcie - te, które zrobiłem ci gdy jadłeś pizzę. Chciałbym tą chwilę z powrotem. Jednak to nie wykonalne. Czy ty też za mną tęsknisz? 
               - Youngjae wyjdź do nas, proszę~! - Jak przez mgłę słyszę krzyk Zelo. Właściwie to tylko on nie daje mi spokoju. Niemal cały czas stoi pod drzwiami i namawia mnie do wyjścia, lecz nie chce tego. Rozumiem, że się martwi, ale po co ja mam wyjść? Po to aby słuchać o tym, że mnie zostawiłeś? Ze odszedłeś? 
               - Proszę, hyung~! Nie możesz się tak zachowywać! - Nie mogę? Oczywiście, że mam takie prawo. Czy nikt nie rozumie jak się czuję? Jestem sam i zapewne zawsze będę czuć się samotnie. 
Po co ja w ogóle żyję? Po co wstaję z łóżka? 


 Jung Daehyun  



~Nie pozwól mi odejść
Ponieważ mam dość czucia się samotnym~


                 Dlaczego mnie nie zatrzymałeś? Wcale nie chciałem zmieniać zespołu, wcale nie chciałem cie... was zostawiać, ponieważ mam dosyć czucia się bycia samotnym. Young, przecież znasz mnie najlepiej, więc dlaczego pozwalasz mi na takie coś? Zawsze chciałem abyś był blisko, abyś mnie wspierał abyś... po prostu był. Teraz mogę tylko o tym pomarzyć, ponieważ już nie jesteś obok. Dlaczego musiałem to zrobić? Rozumiem, że nasz zespół nie był już taki sam i że i tak by nas rozdzielili, ale czemu tak szybko? Jae. mój króliczku, tęsknie za tobą. 



~Samotnie leży na twoim łóżku w rozbitym szkle
To łóżko nigdy nie było przeznaczone dla dwojga~


                 Nowe miejsce, nowe łóżko, nowy pokoju, dlaczego się w nim duszę? Nie jest to przyjemne uczucie. Wszystko pachnie nowością, która mnie duś - ponieważ nie ma już zapachu wanilii... twojego zapachu. 
                 - Siema Daehyun... przeszkadzam? - zapytał Jongdae. Song to miły chłopak, który chce udowodnić swoim szkolnym prześladowcą, że nie jest ofermą. Gdy tylko wszedłem do tego domu od razu go polubiłem, przyjemną aurę koło siebie tworzy. 
                 - Nie przeszkadzasz, tylko się zamyśliłem. - odparłem, uśmiechając się lekko. Z zachowania przypomina mi trochę Zelo, na pewno by się idealnie zgrali. 
                 - Wow, a co czym tak namiętnie myślałeś? O jakieś dziewczynie, chłopaku? - Chłopak patrzył na mnie swoimi błyszczącymi od światła oczyma. Wiesz co króliczku, Jongdae jest fanem naszego parringu. Jak on to powiedział "Daehyun... o mój Boże~! Nie wierze, że mogę o to zapytać osobiście, ale czy jesteś seme czy uke? Chociaż wyglądasz na seme to świat jest szalony a poza tym na pewno Youngjae-hyung jest uke~!"  Przyznam szczerze, wtedy nie wiedziałem o co mu chodzi!. To było dziwne, lecz teraz to jest nawet ciekawe. DaeJae - niby my jako para, wyobrażasz to sobie, Jae? To by było dziwne, ponieważ jesteś dla mnie jak bart, którego bardzo kocham ale nie w ten sposób. 
                - Właściwie to myślałem o Young. Dawno go nie wiedziałem i już zaczynam tęsknić. - zaśmiałem się cicho. Po co ja mu to mówię? Chyba naprawdę oszalałem. 
                - Wiedziałem~! Jesteście parą~! Ale super~! - pisną niczym napalona fanka, chociaż muszę przyznać, że to jest nawet zabawne. 
                - Nie, nie jesteśmy razem. - odpowiedziałem rozbawiony. 
                - Kłóciłbym się z tym, ale jak chcesz... - mruknął niezadowolony. Szkoda, że ciebie tu nie ma króliczku byś widział jego śmieszną minę. 

                 - Ty kretynie pusty, co ty sobie wyobrażasz?! Co?! - Do moich uszu dobiegł krzyk za pewnie Myungsoo. Jeszcze nie rozpoznaje zbytnio ich głosów. Chociaż to by się zgadzało, ponieważ Kim został sam z Sehunem, który chyba bardzo polubił irytowanie go. 
                 - Ja?! Ale co ja takiego złego zrobiłem? Będę smutny~! - odpowiedział drugi głos, który bardzo łatwo zapamiętać.    


                  - Aish... idziemy do nich? Jeszcze się pozabijają. - westchnął załamany chłopak. 
                  - Sami sobie poradzą. Poza tym czy tylko mi oni przypominają shizayę* z Durarara**? - spytałem rozbawiony. Niemal od razu przypomniała mi się scenka gdy ja z tobą oglądaliśmy to anime i co chwila krzyczeliśmy to powinno być inaczej nagrane.
                  - Myślisz? Wiesz według mnie oni się lubią. - stwierdził śmiejąc się cicho. Mimowolnie wywróciłem oczami. Czy ten chłopak wszędzie widzi pary homo? 


                  - Ja pierdole dlaczego musisz być takim idiotą?! - Krzyk Myungsoo nagle stał się o oktawę wyższy. Szczerze powiedziawszy jak tak dalej pójdzie to straci swój głos. 
                  - Nie obrażaj mnie, hyung~! Ja cię tak kocham hehe~! Normalnie nie mogę... haha... bez ciebie... haha żyć~! - Mimowolnie się zaśmiałem z wypowiedzi albo raczej wyznania Sehuna ten chłopak chyba ma nie po kolei w głowie! 

                  - Widzisz już sobie miłość wyznają haha. Mówię ci kochają się~! - Jongdae wybuchł śmiechem, omal nie spadając z łóżka na którym siedzieliśmy. 
                  - No już wiadomo jaki parring będzie u nas w zespole popularny - Zaśmiałem się.  




A/N - Siemaszko wiem rozdział trochę dziwny, ale zawsze jak zaczynam to takie coś wychodzi... xD Jednak nie najgorzej to wyszło :D

  • Durarara - To jest manga, która wryła mi się w mózg xD 
  • shizaya - To jest parring yaoi z tego anime. {Shizuo x Izaya} 


Dziękuję za uwagę pozdrawiam~! <3



~~Jung Jiyeon