poniedziałek, 22 lutego 2016

하나, 둘, 셋 (jeden, dwa, trzy) - Rozdział 3 2/2

A/n - A więc pojawiam się z nowym rozdziałem. Zapewne zastanawialiście się kto będzie osobą mówiącą w tym rozdziale (część) xD  A no i przepraszam za tak krótki rozdział, który liczy tylko 1738 słów, ale to tylko część, która miała na celu pokazać wam co się tak właściwie stało. No cóż to chyba tyle mam do przekazania....  

Miłego czytania~! 




Rozdział 3 część 2/2



20.11.2011 rok, Londyn, Wielka Brytania


                   Wiele razy czułem się niczym ptak zamknięty w klatce. Wiele razy... wierzyłem w nas, lecz czy to miało znaczenie wtedy? Zresztą kogo ja próbuję oszukać? Chciałbym, aby twoje wyznania, obietnice się spełniły. Nigdy nie przestałem ci ufać i nie przestanę, gdyż moje serce należy tylko do ciebie! Nie mogę uwierzyć, że to będzie miało takie zakończenie! Myślałem, że naszą miłość zakończy koniec świata. Westchnąłem ciężko otwierając oczy. Słyszałem twój szloch. Czy to przeze mnie tak cierpisz? Nie wybaczę sobie tego, lecz nie miałem wyjścia! Gdybym mógł wybrać zabrałbym cię z dala os tego wszystkiego. Uciekłabyś ze mną? 
                   - To nie twoja wina. - usłyszałem znienawidzony przeze mnie głos. Tak bardzo chciałbym teraz uciec od tej przerażającej rzeczywistość! 
                   - Nie to jest twoja wina! To wszystko przez ciebie, ty pieprzony egoisto! - krzyknąłem wkurzony. W jednej chwili miałem ochotę uciec do mojej ukochanej i wpaść jej w ramiona. Chciałbym po raz ostatni usłyszeć jej głos, poczuć zapach tych pięknych słodkich perfum. Cholera!
                   - Myśl co chcesz, młody. Zresztą też bym tak siebie linczował na twoim miejscu. - powiedział, siadając obok mnie. Po wyrazie jego twarzy wiedziałem, że o czymś myśli. Jednak nie miałem odwagi ani chęci, aby zapytać co chodzi po jego głowie. Poza tym sam bardzo bałem się nowej sytuacji, ponieważ trudno jest mi od tak sobie zapomnieć o miłość. - Mam nadzieję, że to szybko minie i będziemy woli. - dodał szeptem, wzdychając ciężko. Zdziwiony spojrzałem na niego. Chciałbym wiedzieć co ma na myśli, lecz nie chce się do niego odzywać. To nie w moim stylu.


*******


16.11.2012 rok, Seul, Korea Południowa  


                     Za cztery dni minie dokładnie rok od kiedy ostatni raz cię ujrzałem. Chciałbym wrócić do tamtych chwil i cię przytulić! Tak bardzo za tobą tęsknie! Dlaczego musiało się to tak skończyć? Mio, najdroższa każdej nocy widzę cię w moich snach. Jesteśmy tam razem bardzo szczęśliwi. Czy pamiętasz jeszcze moją twarz? Chociaż rozumiem że to koniec, chce wiedzieć, że dalej mnie kochasz. Wiem, że wtedy byliśmy bardzo młodzi... ale nasza miłość była prawdziwa, prawda? Przychodzić do mnie, dręcząc mnie przez całą noc. Twój uśmiech prześladuję na każdym kroku, twoje ci anielskie oczy obserwują każdy mój ruch, nawet jeśli to tylko moja wyobraźnia. A kiedy nastaje ranek ty znikasz, zostawiając po sobie tylko moje krwawiące serce. Chciałbym odmienić los i być z tobą! Ciągle staram się usunąć te bolesne wspomnienia i myśleć, że tak naprawdę to tylko zły sen. Mia, co się ze mną dzieje? Naprawdę się stoczyłem na samo dno? 
                      - Młody, wszystko gra? Junhong? - nagle poczułem ciepłą dłoń na moim ramieniu. Myliłem się co do niego. Bang wcale nie jest zły, on się po prostu zagubił. Chce pomścić ojca i ratować naszą rodzinę, lecz mimo wszystko wierzę, że zmieni nastawienie. Jednak rozumiem go i zapewne sam bym tak samo postąpił. No może jednak nie dokładnie tak samo, ale bardzo podobnie. 
                      - Tak, tak, oczywiście! Po prostu tęsknie za nią... - załkałem, wtulając się w ciało brata. Słyszałem jak nerwowo przełyka ślinę. No tak, on nienawidzi jak ktoś narusza jego przestrzeń prywatną. Ciekawe jakby się zachowywał gdyby miał dziewczynę. Zapewne nie chciałby, aby ona go dotykała, albo by uciekał przed jej dotykiem. Jednak ja kocham się przytulać. Do tej pory bez Mii lepiłem się do wszystkich i wszystkiego. Dosłownie! A w nocy to poduszkę przytulam i myślę, że to moja kochana szatynka. Wiem dziwne, ale jak kochasz a nie możesz być z tą osobą, robisz wszystko, aby czuć się blisko niej. Chłopaki bardzo często narzekają na mnie tulenie się, ale cóż mogę z tym zrobić? Yongguk hyung jako jedyny mnie rozumie, więc nie ma mi za złe to lepienie się.
                     - Ja za to tęsknie za poprzednim życiem. Tak wiesz bez tego całego szumu o byle co, bez żadnego popieprzonego psychola. Wtedy byłoby idealnie. - westchnął ciężko. Cóż co do tego psychola to się zgadzam. Jak można tak traktować ludzi?! Ech, gdyby mnie teraz widziała Mia to pewnie zabiłaby mnie, Stoczyłem się na samo dno. Jednak mam nadzieję, że nie tęskni za mną za mocno, że po prostu żyje tak jak zawsze chciała. Bez żadnych psycholów, bez problemów. Ciekawe gdzie teraz jest. Zawsze chciała pojechać do Nowego Jorku - miasta, które żyje tylko w nocy.
                      - A gdybyśmy uciekli? Tak wiesz gdy wszyscy będą zajęci tym całym "ukochanym" tego psychola. - powiedziałem, siadając obok szatyna. Poczułem jak chłopak kładzie swoją wielką dłoń na moim nazbyt chudym ramieniu. Po tym jak musiałem opuścić moją ukochaną przestałem jadać. Znaczy Bang razem z niejakim Jongupem namawiają mnie do spożywania co najmniej połowy tego co oni jedzą.
                      - Przykro mi, ale puki co musimy tutaj siedzieć. Jednak postaram się znaleźć wyjście z tego cienia. - odparł, wstając z mojego twardego łóżka. Tyle kasy co nasz szef ma... mógłby co najmniej załatwić nam porządne miejsce do spania. No i zmiotkę, ponieważ jak na razie mieszkamy w naprawdę nie higienicznych warunkach, choć i tak nie jest najgorzej. Jednak mimo wszystko nie jesteśmy zwierzętami powinniśmy mieć lepsze miejsce do mieszkania.
                      - Obiecujesz? - spytałem, patrząc na niego.
                      - Tak. Obiecuję, Zelo. - westchnął wychodząc. Zelo jak na cię nienawidzę. pomyślałem, obejmując rękami nogi.



******


02.04.2014 rok, Seul, Korea Południowa


                       Dokładnie za miesiąc zmieniamy nasze miejsce pobytu. Niecałe dwa tygodnie temu uciekł nam pan obsesja Youngjae. Zresztą nie dziwię mu się, ten debil na siłę chciał go zmusić do miłość! Zresztą pamiętam niejedną rozmowę, którą przeprowadziłem z niejakim Daehyunem - ukochanym naszego szefa psychola. Z tych rozmów wynikało, że chłopak ma narzeczoną, poza tym nie jest gejem. Chociaż te rozmowy przeprowadziłem dokładnie po tym jak się "pozbierałem" po stracie Mii, czyli około dwóch miesięcy po tym jak go "porwaliśmy". Znaczy ja, Bang i Uppie nie braliśmy w tym udziału, ponieważ nie chcieliśmy narażać się na przyszłość. Chociaż chyba już dawno podpadliśmy prawu, dokańczając do tego czegoś. Jednak żaden z nas nie miał wyboru! Zresztą nieważne. Poniekąd ciekawi mnie nowe miejsce, w którym będziemy mieszkać - Nowy Jork. Z jednej strony się cieszę, bo nie będziemy musieli nic robić - ponieważ tam uciekł ten cały Daehyuin - ale z drugiej strony boję się, że tam mieszka Mia. Mimo, iż naprawdę mocno chce ją zobaczyć... nie powinienem niszczyć jej życia. Nie teraz! Odnajdę ją, gdy będę miał pewność, że będzie bezpieczna u mojego boku. Teraz nie mogę jej tego zagwarantować. Chociaż istnieje szansa, że mnie nie pozna. Od tamtej pory bardzo się zmieniłem. Przefarbowałem włosy na czarny kolor, a wtedy na mojej czuprynie gościł niemal żółty odcień włosów.                          - Spakowany? - do mojego pokoju wszedł uśmiechnięty od ucha do ucha Uppie. On jako jedyny rozumie mój ból, sam stracił z tego powodu ukochanego. Tak UKOCHANEGO. Jong jest gejem. A jego miłością jest niejaki Himchan, który go porzucił. Nie znam konkretnego powodu, ale z tego co mówił Moon tu chodziło o jego przeznaczenie. Czyli tak jak ja czy Yongguk nie miał wyjścia. 
                          - Tak, prawie. - westchnąłem ciężko. Bałem się wyjazdu... poza tym nie umiem angielskiego, który tam jest obowiązkowy. 
                          - To jak skończysz, chodzi na dół. Youngjae ma nam przekazać jakieś ważne informacje czy coś. - oznajmił na odchodnym. Z ciężkim sercem zapiłem walizkę. To będzie długa podróż. Bardzo długa. Wolnym krokiem ruszyłem w stronę spotkania. Byli tam już wszyscy. Bang wyglądał jakby zobaczył co najmniej ducha. Usiadłem obok niego, patrząc na zdenerwowanego Yoo. Nigdy się tak nie zachowywał albo po prostu nie zwracałem na niego uwagi? 
                         - Daehyun... on jest pod ochroną. Nie damy rady się do niego zbliżyć. - warknął, waląc pięścią w stół. Tylko o to tutaj chodzi? Szczerze to, nawet się cieszę, że znowu nie zostanie skrzywdzony. Poza tym Youngjae jest dziwnym przypadkiem. Z jednej strony próbuję zbliżyć się do tego całego Daehyuna za wszelką cenę - po drugie, boi się, że ten go odtrąci , a gdy już to robi Yoo ryczy w poduszkę. Może to jakaś choroba psychiczna? Niech spotka się z jakiś specjalistą czy czymś. 
                        - To tyle? - spytał zniecierpliwiony Moon. 
                        - To aż tyle, bękarcie! On powinien stać u mojego boku do usranej śmierć! - wykrzyczał wkurzony Yoo. Nie wiem czemu, ale zachciało mi się z niego śmiać, brzmiał niczym zakochana, odtrącona nastolatka. Chociaż, nawet nie to, ponieważ one są w miarę normalne. Znaczy z tego co pamiętam. Dawno nie widziałem nieznajomych twarzy... słońca. Żyjemy w zamknięciu niczym zwierzęta. Cóż przynajmniej nie widzę uśmiechniętych twarzy zakochanych par. 
                        - Może postaraj się być romantyczny? - spytałem znudzony. Zresztą wiem co to znaczy być odrzucanym. Mia niemal od początku naszej znajomość mnie odrzucała, mówiąc, że do siebie nie pasujemy. Jednak, gdy zacząłem być niczym niejedna postać w dramach zaczęła mięknąć i staliśmy się parą. 
                        - Co ty tam wiesz... - mruknął, wychodząc. Czułem na sobie wzrok wszystkich zebranych. Nic nie powiedziałem tylko ruszyłem w stronę swojego pokoju. Zdjąłem walizkę z łóżka i się na nim położyłem. Niemal od razu przed oczami ujrzałem uśmiechniętą twarz mojej ukochanej. Tak bardzo chce ją zobaczyć.     
                         - Młody, wszystko gra? - nagle do pokoju wszedł nie kto inny jak Bang. Wypuściłem z świstem powietrze.
                         - Tak, hyung. Wszystko jest w porządku. - westchnąłem ciężko. Wszystko jest tak jak powinno. 



*******


02.05.2014 rok, Nowy Jork, Stany Zjednoczone.


                     Nasz samolot wylądował niecałe trzy godziny temu, a ja już dostałem misję. Miałem obserwować tutejszą młodzież i dowiedzieć się jak się zachowują, abyśmy mogli się dostosować. A dlaczego to mnie wżęli na tą misję? Ponieważ jestem najmłodszy. Westchnąłem ciężko podchodząc do pierwszej lepszej ławki, która była okupywana przez jakoś szatynkę. Nie widziałem jej twarzy, ponieważ siedziała odwrócona do mnie plecami. Warknąłem cicho pod nosem. 
                     - Przepraszam czy to wolne miejsce? - spytałem znudzony. Gdy dziewczyna przytaknęła , usiadłem obok niej. Dzięki Bogu, że na mnie nie patrzyła. Bałem się, ponieważ dawno nie wychodziłem do ludzi. Chore. No cóż chyba trzeba zacząć rozmowę. - Piękny dziś dzień, prawda? - zapytałem pierwsze co mi przyszło do głowy. Czułem się jak idiota pytając ją o pogodę. Nagle dziewczyna podniosła na mnie swój wzrok. Mimowolnie zamarłem. Znam te śliczne niebieski oczy! Nie, nie nie! To nie możliwe! Nie realne! 
                     -  Junhong? - szepnęła, widziałem w jej oczach niewyobrażalny ból. Nikt mnie dawno nie nazwał po imieniu. Poczułem łzy, które w jednej chwili pojawiły się w moich oczach, rozmazując pole widzenia. Już chciałem coś odpowiedzieć, gdy usłyszałem jak ktoś woła dziewczynę. Odwróciła się w stronę jakiegoś blondyna. W jednej chwili uciekłem z tamtego miejsca. Nie powinno było to się zdarzyć! Nigdy nie powinna była mnie spotkać. A jeśli już to nie w taki sposób. Mia, najdroższa, przepraszam.     

4 komentarze:

  1. ahahaha JA WIEDZIALAM,ZE ON NIE UMARL!!!
    Jelly zyje i ma sie swietnie, teskni za Mia, ale co mnie rozbawilo? to ze oboje tak zareagowali... rozumiem, ze dlugo sie nie widzieli i wszystko znow zwrocilo, ale przepraszam, bylo trochek zabawne. haha

    rozdzial, jak kazdy poprzedni - super, bo chyba innego okreslenia nie zdolam znalezc. hehe...

    nie umiem pisac komenatzy, ale obiecalam, ze sie poprawie to staram sie to robic. :3

    pozdrawiam
    Ok Jinni

    ps. wybacz za bledy i z anonima, ale na telefonie ojca wole chyba sie nie logowac. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz tak szczerze to miałam podobną sytuacje tyle że z siostrą cioteczną on wyjechała potem jak wróciła podobne zachowywaliśmy się jak Zelo i Mia xD

      Dziękuję za komentarz~ naprawdę takie komentarze pomagają w pisaniu! (*^_^*)

      Nie martw się też czasem z anonima kometuje z tel taty lub mamy xD

      Usuń
  2. sram
    sram sram sram
    CO TO MA BYĆ? OKOK, ZELO NIE UMAR I W SUMIE DOBRZE, ALE CO TO MA BYĆ?! kurde belens, no jakoś się nie zastanawiałam nad tym jak napisałaś pod moim poprzednim komentarzem, że zabije bohaterów czy tam ciebie, ale teraz kurna już wiem o co chodzi i no!!! MASZ SZCZĘŚCIE, ŻE JESTEŚ NIETYKALNA - KTOŚ W KOŃCU MUSI PISAĆ DALEJ TEGO FF!
    Podoba mi się bardzo Jae taki psychiczny stalker mmm :>>
    Daj więcej daejae bo na razie czuję niedosyt :C
    Kilka błędów było, radziłabym raz jeszcze przeczytać rozdział ;)
    No czekam na kolejny rozdział
    No i
    sram

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok posprawdzam jeszcze te błędy :)
      Jestem nietykalna?? Omg dzięki~ chociaż pisanie tego ff jest bardzo fajne i uzależniające! (^O^)

      Usuń